Tytuł: Szósta era
Tytuł oryginalny: -
Seria: -
Autor: Robert Cichowlas
Liczba stron: 260
Gatunek: Literatura grozy
Ocena: 6/10
Dawid Galiński jest nauczycielem biologii w liceum.
Gdy pewnego dnia bierze jednego z uczniów do odpowiedzi ustnych, ten przechodzi dziwną metamorfozę oraz zaczyna recytować słowa pradawnej pieśni.
Galiński ma wrażenie, że coś zagnieździło się w jego głowie. To coś mówi do niego, wie o wszystkim, co robi.
W tym czasie dochodzi do kolejnych morderstw, które charakteryzują się techniką, którą dawne plemiona Azteków składały ofiary.
Świat stanął w obliczu wielkiej zagłady, jaką dawno temu przepowiedzieli Indianie Mezoameryki.
Tę cieniutką książeczkę dorwałem całkowicie nową za niecałe pięć złotych w księgarni. Opis mnie zainteresował, okładka również, więc czemu by nie kupić?
Gdy w końcu doszło do tego, że ją zacząłem czytać, tak się wciągnąłem, że pochłonąłem całą w ciągu kilku godzin.
Tak, Moi drodzy, to lektura na jeden bądź dwa wieczory.
Podczas czytania towarzyszy klimat grozy i niepewności. Nie wiadomo w zasadzie, kto będzie następny, komu można zaufać. Czasem na prawdę można się przestraszyć, a nawet obrzydzić. Mimo, że duża ilość krwi nie robi na mnie wielkiego wrażenia, to opisy, kiedy wyrywa się serca zawsze przyprawiają mnie o mdłości.
Główny bohater, jednocześnie mój imiennik, jest osobą, która nie wzbudziła we mnie większej sympatii. Nie chcę za bardzo się rozwodzić na ten temat, aczkolwiek wiele razy dochodziło do sytuacji, że mnie irytował.
Irytowała mnie również Katarzyna. W ogóle mam wrażenie, że postacie w tej książce są jakieś... naciągane? Naciągane, sztuczne, nienaturalne. Jedynie z bohaterami pobocznymi, epizodycznymi się utożsamiałem. Może to dlatego, że też byli uczniami?
Związek pary, którą opisałem na początku również jest dla mnie w pewien sposób... niesmaczny? Nie umiem do końca tego opisać, jednak uważam, że było to naciągane.
Robert Cichowlas pisze lekko i ciekawie. Każde zdanie w tej powieści mnie intrygowało. Zaczynało się COŚ, po czym nagle wyskakiwała olbrzymia piramida, która była by ostatnią rzeczą, jaka by mi przyszła do głowy.
O to właśnie chodzi. Książka potrafi zaskoczyć, jednakże...
Jak zapewne widzicie, chwalę tę książkę, ale dałem jej dość niską ocenę. To wszystko ze względu na zakończenie, które wydaje mi się niezwykle naciągane. Mam wrażenie, że autor zakończył tę historię w ten sposób tylko dlatego, że nie miał pomysłu, co mogło by się skończyć dalej.
Zakończenie strasznie mi się nie spodobało i przesądziło o ocenie tej powieści, która na prawdę ma potencjał.
Akcja tej książki ma miejsce w Poznaniu, czyli krótko mówiąc w Polsce! W naszym kraju, co było dla mnie pewną nowością, bo nie zdarzyło mi się jeszcze czytać horroru mającego miejsce w Polsce.
Podobała mi się fabuła. Niezwykle ciekawa, przerażająca, nawiązująca do mitologii Azteków.
Mimo bezsensownego zakończenia uważam, że historia jest godna uwagi i można po nią sięgnąć. Pamiętajcie, że to tylko moja opinia. Każdy z nas zapewne odbierze tę książkę inaczej.