środa, 20 stycznia 2016

Peter Mayle ~ Psi żywot

Tytuł: Psi żywot
Tytuł oryginalny: A dog's life
Seria: -
Autor: Peter Mayle
Liczba stron: 160 
Gatunek: Autobiografia (?)
Ocena: 6/10

Zapewne wielu z nas chciało by się znaleźć w skórze jakiegoś zwierzęcia. Znamy wiele gatunków. Zaliczają się do nich zarówno kręgowce, jak i bezkręgowce. Jedne są ciekawsze, inne mniej. Każde zwierze ma zarówno swoich wrogów, jak i sprzymierzeńców i właśnie takim zwierzęciem jest Zuch - sporych rozmiarów kundel z rodziny psowatych. Pies ten przeżył na prawdę mnóstwo przygód, które razem z nim przeżywamy na kartach tej krótkiej "autobiografii".

Zacznę od tego, że książka ta jest pisana z perspektywy pierwszoosobowej. Nie, nie moi drodzy! Nie z perspektywy pana Petera, ale jego psa! Zucha! Zuch jest psem, który spisuje własne wspomnienia. Jest zwierzęciem walecznym, które nie da sobie w kaszę dmuchać. Będzie walczył o swoje, ale nie do tego stopnia, by narażać swoje życie. Zawsze wie, kiedy się wycofać. Na prawdę udało mi się go polubić, chociaż w tej historii praktycznie jedynym bohaterem jest właśnie on. Był to na prawdę ciekawy pieseł ze skłonnością do wpadania w tarapaty. Na prawdę jest bardzo ciekawym osobnikiem! Nie za bardzo chcę dużo pisać o fabule, bo jak wiadomo, są to "zapiski" tego psiora, a takie coś bardzo trudno zrecenzować nie robiąc spojlerów. Dlatego więc wstrzymam się od przedstawiania fabuły, ale opowiem o moich odczuciach co do tej książki.

Przyznam szczerze, że na prawdę trudno było mi się wbić w tą historię. Mimo że książka miała sporą czcionkę, ilustracje (niebawem o tym opowiem) i była naprawdę cieniutka, to na prawdę trudno mi się ją czytało i poniekąd musiałem się trochę zmuszać. Zakup był dość spontaniczny, ponieważ kupiła mi ją ciocia. Niemalże w każdej recenzji tej historii wyczytałem, że jest to "lekka i niezobowiązująca lektura, która nie wnosi nic do naszego życia". Poniekąd się z tym zgadzam, aczkolwiek nie powiedziałbym, że lekka, bo na prawdę było z nią ciężko.

Nie powiem, okładka jest bardzo ładna. Na białym tle te wszystkie kuleczki bardzo fajnie wyglądają, a do tego ten piękny golden retriever prezentuje się znakomicie. Okładka wymiata!!! Oczywiście kwestia wizualna nie wpływa na ocenę, ale też stanowi plus. Poza tym książka jest wzbogacona o sporą ilość ilustracji przedstawiających Zucha w różnych sytuacjach. Nie przeszkadzają one ani trochę w odbiorze książki i jest to naprawdę ciekawy zabieg. Można by rzec, że jest to historia dla dzieci, jednak ja w życiu bym jej dziecku nie dał. Niektóre słowa bądź żarty nie są wcale w dziecięcym stylu i mogę gdzie nie gdzie pojawić się wzmianki o seksie, więc lepiej się wstrzymać z obdarowywaniem dzieci tą książką.

Podsumowując, książka ta naprawdę jest warta uwagi. Być może to, co o niej napisałem nie postawiło jej w dobrym świetle, ale to na prawdę ciekawa pozycja. Pierwszy raz zdarzyło mi się czytać coś z perspektywy psa. Historia przedstawiona na kartach tej książki nieraz mnie rozśmieszyła i na prawdę ją polecam. Jeśli jednak jesteście fanami psiej rasy, ta książka jest dla Was pozycją obowiązkową! Pozwala ona spojrzeć zupełnie inaczej na zachowanie psów ich właścicielom, ale nie tylko. Równie dobrze nada się ona dla osoby, która w życiu nie miała psa w domu.
Nawiązując do początku recenzji... jeśli chcesz znaleźć się w skórze zwierzęcia, to koniecznie sięgnij po tą pozycję!

Wiem, że recenzja jest dość chaotyczna, ale wyszedłem z rytmu przez ten brak pisania recenzji ostatnio, ale niebawem się to zmieni ;) Postanowiłem wstawiać teraz do recenzji zdjęcia robione przeze mnie. Co o tym sądzicie? :>


7 komentarzy:

  1. Sięgnąć nie sięgnę, bo nie czuje takiej potrzeby, ale na pewno to miła pozycja dla starszych dzieci i młodszej młodzieży :D
    Jeśli zaś chodzi o gatunek - autobiografię mamy wtedy gdy jakiś człowiek pisze o sobie (np. królowa Anglii opisuje swoją historie młodości, czy coś w ten deseń). To będzie po prostu powieść, albo literatura współczesna.
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie słyszałam o tej książce, ale z przyjemnością po nią sięgnę! :)
    Świetna recenzja! :D
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie: http://cudowneksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. W życiu o niej nie słyszałam, ale po Twojej recenzji to się zmieni ;) Muszę wkrótce ją dorwać, bo czuję, że będzie chwytająca za serducho <3
    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście nie przepadam za czytaniem takich książek, ale może kiedyś sie jednak skuszę :)


    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/01/shadowhunters-obsesja-maej-czytelniczki.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale się moda zrobiła na te książki z perspektywy zwierząt. Co raz więcej wydawnictw takie wydaje.
    Dobrze wiem o co chodzi, że ciężko się czytało. Bo jak się jest przyzwyczajonym do lepszej literatury to, nie ważne czy książka jest cienka, ma obrazki i duży druk, bo mimo wszystko ciężej będzie nam przez nią przebrnąć. No a jak jest to książka pisana z perspektywy psa, to już w ogóle musi się inaczej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej nie sięgnę po tę pozycję, nie zainteresowała mnie. Czytałam jedną pieską pozycję (Mój przyjaciel Marley Grogana) i nie mam ochoty na kolejną. Chociaż, jeśli jakimś cudem wpadnie mi w ręce, pewnie ją przeczytam. Swoją drogą... Uważaj na słówko "naprawdę". Powtarzasz je wielokrotnie, za każdym razem z tym samym błędem (piszemy je łącznie, a nie rozłącznie!). :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba jeszcze nie spotkałam się z książką opowiadaną z perspektywy psa... Ale to może być ciekawe. :D

    OdpowiedzUsuń

Template by Vertoliare